Kenia klasiko Kenia, oprócz safari i przepięknych dzikich zwierząt to dla mnie również plemiona , a najsławniejsze z nich to chyba Masajowie. Będąc nadal w hotelu sąsiadującym z parkiem w Amboseli, umówiliśmy się z naczelnym przedstawicielem Masajów, że odwiedzimy jego wioskę. O 10:00 rano wyruszylismy na pieszo z naszymi dwoma Masajami, bo wioska byla usytuowana w poblizu naszego kampu. Mimo, że godzina wydawala sie dość wczesna słoneczko juz nieźle dawalo czadu, szliśmy tą piaszczystą drogą, a na wprost nas magicznie prezentowalo się Kilimandżaro, na tle błękitnego nieba bialy ośnieżony szczyt nie pozwalał prawie oderwać od niego wzroku, ale tym razem miał nasz szczyt Kilimandzaro pewna konkurencje – Masajow. Ci tez robili wszystko, a może jednak nic szczególnego, po prostu szli przed nami obok nas i wygladali cudownie w tych swoich w czerwoną kratkę szatach, rozmawiając z nami opowiadali o sobie pytali o nas, objaśniali: tu widzicie szkolę, tam jest droga do wioski, i pokazywali nam swoje sandały zrobione z opon samochodowych, ktore się bardzo dobrze sprawdzały na tej kenijskiej drodze. Tłumaczyli nam, że podeszwy mają grube bieżniki i dlatego nie ślizgają się po tych drogach , w przeciwieństwie do moich japonek czy dziewczyn trampek. Po jakis 20 min dotarlismy do ogrodzonej wioski masajskiej. Nasi Masajowie opowiedzieli nam jak nas przywitają. Najpierw zaprosili nas do wioski i zaczęli pokazywać jak mają zamiar wzniecić ogień, bez zapałek, dacie wiarę! Ja byłam bardzo, ale to bardzo tego ciekawa, czy uda im się rozpalić ogień. Potrzebowali do tego drewna akacjowego i wysuszonych odchodów słonia lub osiołka. Trzeba rolować ten kawałek drewienka miedzy rękami i robić to szybko, końcówka tego drewienka tak jakby robiła dziurkę w wysuszonych odchodach. Masajów było kilku i robili to na zmianę, bo to rzeczywiscie męczące i parę minut trwalo, ale jak zaczęło się dymić i nagle zobaczyliśmy ogień, prawdziwy ogień, to naprawdę nie mogłam w to uwierzyć, że własnymi rękoma i z pomocą natury, wykreowali ogień. Mój podziw do tego co zrobili okazywałam im i wyrażałam jeszcze długo, a tak naprawdę do teraz go mam. Wielki szacun za to, a wiele z naszych dzieci nie potrafi nawet rozpalić ognia przy pomocy zapałek Ajajaj oni przetrwają na pewno , a my? Potem kobiety masajskie odtańczyły taniec na powitanie nas. Patrzeć na te ciemnoskore kobiety ubrane zazwyczaj w szaty z dominującym czerwonym kolorem i nietuzinkową koralikową biżuterią, ręcznie wykonaną było dla mnie naprawdę zaszczytem i przywilejem ogromnym. Jeszcze bardziej magiczna chwila nastąpiła, gdy kobiety te zaprosiły nas do wspólnego tańca, trzymając się za ręce z kimś kogo nigdy wcześniej nie widziałam i spojrzeć prosto w oczy kobiecie, która mieszka w tak odleglej i innej krainie niż ja i ma tak inne życie ode mnie i mimo tych pozornych różnic, różnic w materii, poczułam taka wdzięczność i jedność, jedność bycia, jedność potrzeb, jedność tańca – podskakiwańca , wszyscy dążymy do poczucia bezpieczeństwa, żeby moc kochać i być kochanym.To jeszcze nie koniec Misiaczki, po naszym wspólnym tańcu podskakiwańcu, wszyscy Masajowie kobiety i mężczyźni odśpiewali dla nas coś w rodzaju modlitwy/błogosławieństw/podziękowań.A po tej może trochę komercyjnej, dla potrzeb turystów niewielkiej prezentacji swojej tradycji stanowiącej pewnie mały ułamek tego co przez pokolenia wypracowali, był czas na zakupy Panie Masajki wystawiły swoje kramiki z oczywiście ręcznie wykonana biżuterią i był szal ciał, moje dziewczyny oszalały z radości chyba mogę tak to nazwać , bo biżuteria i ich wyroby są naprawdę urocze i na pewno nie chińskie Ja poszalałam w inny sposób, gdy dziewczyny i Kuba oglądali, podziwiali i wybierali na straganikach ja szalałam ze zdjęciami, miałam ich, tych moich Masajów tak blisko takich egzotycznych takich afrykańskich i miałam pozwolenie na robienie zdjęć co ważne, to wykorzystałam ten czas na maksa. Może taka wizyta we wiosce Masajów trąca trochę komercją, rozmawiałyśmy o tym z Paulinka, ale mimo wszystko gdyby nie było tej tradycji, tego źrodła nie byłoby na czym tej komercji oprzeć. Na pewno warto tego doświadczyć i ja chętnie doświadczę tego jeszcze raz następnym razem. Wdzięczna za to doświadczenie i bycie.
Aga
Wioska Masajów, Kenia, Styczeń 2022
Bądź z nami na bieżąco!
@myboutiquetravel
Zadzwoń +48 606 76 21 20
Bardzo chętnie odpowiem na Twoje pytania!