Santorini

Zapraszam Was tym razem na jedną z piękniejszych greckich wysp, choć cała Grecja to przecież wyjątkowy ląd. Santorini to wyspa wulkaniczna i jak jesteś wyczulona i wrażliwa na magię przyrody to możesz poczuć tą tajemniczość, a czasami niepewność wyspy. Wyspa jest stosunkowo niewielka, na długość to ok 60 km, ale bardzo zróżnicowana, i plaska i górzysta, i pusta i zaludniona, i dzika i ucywilizowana, przepiękna perełka na morzu Egejskim.

Dzień  1 

Lądujemy , z góry podziwiając kształty i już nie możemy się doczekać kiedy na własnej skórze doświadczymy tej jednej z bardziej obfotografowanych wysp świata.
Megalochori jest pierwszą miejscowością, która pozwoli nam poczuć klimat wyspy, wioska ta jest jedną z bardziej tradycyjnych, założona w XVII wieku, dopiero parę lat temu otworzyła się na turystykę. Postawimy też stopy na czarnym  piasku santorinskim, czyli piasku powulkanicznym w Perissie.
Czas odwiedzic to miejsce gdzie wszyscy przebieraja nożkami, żeby doznać zachwytu w pełni – Fira stolica Santorini.
Oj zachwytom nie bedzie końca.
Koniec dnia w Fira i zachód.

Dzień  2 

Dzień zaczynamy śniadaniem w greckiej knajpce, to konieczność, po kawce i delektowaniu się codziennością greckich lokalesów, ruszamy dalej.
Wschodnim brzegiem jedziemy do kolejnej równie magicznej jak Fira, a może i trochę bardziej, (no nic zobaczycie, to sami mi powiedzie czy bardziej) miejscowości, która szczyci się najpiękniejszymi zachodami słońca, dla mnie jednak całe Santorini oferuje fenomenalne show jeśli o zachody chodzi, ale wracając do Oi, to naprawdę legenda, będziemy zatracać się i zakochiwać na zawsze w tych widokach. To mogę obiecać i zagwarantować.

Dzień  3

Rankiem wschód na wybrzeżu zachodnim,  będziemy obserwować i słuchając jak Santorini budzi się do życia, napijemy się kawy i świeżo wyciśniętego soku z owców nad brzegiem morza Egejskiego, będziemy zostawiać ślady gołych stop na plaży uziemiając się i oddając Mamie Ziemi to co nam nie służy, a tym samym wzmacniając się.
Latarnia na południowym cypelku Akrotiri to kolejny punkt na naszej trasie.

Dzień  4

Dzień slow w naszym hotelu, z którego cieszymy się widokiem kaldery, czyli wielkiej dziury w ziemi po zapadnięciu się stożka i zalanej wodą, brzmi trochę strasznie, ale wyglada czarująco, spacer na północną plażę w Akrotiri a na zachód słońca pójdziemy do Serca Santorini?

Dzień  5

Śniadanie przy dzwonnicach z widokiem na całe Santorini to dopiero gratka. Kamari nad morzem, na wschodniej stronie Santorini również jest nam po drodze, żeby poczuć klimat tej wyspy tak bardzo jak to jest możliwe. Pojedziemy także plażą po stronie wschodniej do bardziej zacisznych miejsc i będziemy cieszyć się piaskiem i falami. Zachodu słońca doświadczymy w Pyrgos, najwyżej położonym na Santorini miasteczku, z oszałamiającą architekturą, z  wąziutkimi uliczkami, szaloną bielą bijącą po oczach w santorinskim słońcu

Dzień  6

Chwytamy ostatnie chwile na wyspie, czujemy wdzięczność za takie piękne przeżycie.
Powrót.